środa, 30 stycznia 2013

Zycie jest nie sprawiedliwe, każdego dnia myślę o moim Kacperku,nie wyobrażam sobie straty jego. Jednak takie myśli przychodzą i to bardzo często. Dziś na oddziale dowiedziałam się o naszej Klaudii też była podopieczną na naszym oddziale. Klaudia miała tylko 6lat jak moja córka, przed nią było całe życie , a tutaj taka wiadomość, naszej małej Klaudii już z nami nie ma. Czasami nie mam siły, patrzeć na swojego syna i na inne dzieciaki na oddziale jak cholernie cierpią. Człowiek który tego nie przeżyje i nie widzi tak naprawdę nie może nas zrozumieć, nas matek jak patrzymy na cierpienie własnego dziecka i czekamy na koniec;(  Od początku naszego leczenia zmarło 12lub 14 dzieciaków,  każda śmierć jest cholernym szokiem dla mnie bo przez ponad 1,5 leczenia człowiek zaprzyjaźnia się z mamami i dziećmi więc każda śmierć dziecka cholernie boli, bo każda z nas przeżywa to.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Dawno nas nie było, tak jakoś wyszło. Ciągle jakieś badania, wizyty u lekarzy wyjazdy do szpitala. Ostatnio mieliśmy śmieszną przygodę, pojechaliśmy do szpitala na chemię dobową, a tutaj niespodzianka brak miejsc w szpitalu więc postanowili nas odesłać do domu mówiąc że mamy niskie wyniki, mimo że miesiąc wcześniej przy takich wynikach nie było problemu z podażą chemii.Jutro czeka nas właśnie ta chemia. Czasami nie mam siły myśląc o tym wszystkim, co będzie dalej.... Dobrze że mam znajomych tych prawdziwych to oni nam dają siłę i wiarę na lepsze jutro..
To oni  nam pomagają, bo rodzinka nam dała w kość a najbardziej najbliżsi. kiedyś się dziwiłam że ludzie potrafią być tak okrutni w swoich komentarzach na temat choroby naszego Kacpra ale to rodzina dała nam popalić. Rodzicom nic nie pasuje, ale nie zdają sobie sprawy co my tak właściwie przechodzimy, może kiedyś to zrozumieją jednak może być za późno ;(
   

niedziela, 13 stycznia 2013

Za kilka dni mamy rezonans cholernie się boję, co wyjdzie. Kacper też ma dosyć już tego. Zauważam że zaczyna się poddawać, mówi mi że już nie będzie dobrze, nie ma sił na walkę, a ja jestem bezsilna bo nie potrafię mu pomóc.Staram się mu tłumaczyć że już prawie koniec leczenia ale ciężko to przyjmuje. Brak mi sił......

niedziela, 6 stycznia 2013

....tak sobie siedzę i myślę że w tym wszystkim to jeszcze są ludzie którzy nam pomagają i współczują no ale znajdą się tez tacy co patrzą na nas jak na trędowatych.  Ja mam takiego Anioła stróża który pomaga mi przejść przez chorobę Kacpra. Pani Beata jest nauczycielką mojego syna i to ona zawsze daje nam dobre słowo, wspiera i podtrzymuje duchowo. Wiele jej zawdzięczamy jest  dla nas Aniołem stróżem, bez niej było by ciężko.
Wczoraj była zabawa choinkowa, Kacperek i Paula nie mogli się doczekać. Jak dotarliśmy już do szkoły i zaczęła się impreza to patrząc na syna zapomniałam o jego chorobie, był taki radosny i pogodny tak jak inne dzieci;) Zabawa się udała Kacper zadowolony a to najważniejsze;)